Ceny ropy w górę. Benzyna podrożeje

Koniec taniej benzyny na stacjach paliw. Producenci ropy obniżają wydobycie a ceny rosną. Po historycznych spadkach poniżej 0 USD czekają nas historyczne wzrosty. Ale nie wiadomo, czy ropa znów będzie kosztowała tyle, ile przed pandemią.

Najpierw były zapowiedzi OPEC+ i deklaracje Rosji. Potem oficjalnie ograniczenie wydobycia ogłosiła Norwegia. Teraz dołączają do niej następne kraje. Efekt jest widoczny: baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na czerwiec na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 30,71 USD, po zwyżce ceny o 4,35 proc. Ropa Brent w dostawach na lipiec na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie jest wyceniana po 33,58 USD za baryłkę, wyżej o 3,32 proc. Ale to nadal ceny o połowę niższe, niż na początku roku. 

Popyt na ropę spadł. Najpierw ograniczyło go zamknięcie Chin z powodu koronawirusa i wstrzymanie dostaw chińskich towarów. Potem pandemia wyhamowała lokalne systemy transportowe i zatrzymała kierowców w domach. Nie tylko kierowców. Również pracowników pól wydobywczych. W samych USA przemysł wydobywczy zwolnił z powodu epidemii około 80 tys. pracowników. Cięcia produkcji amerykańskiej ropy osiągnęły wielkość 10 mln. baryłek dziennie. 

Ograniczenie wydobycia zapowiedział również Irak, który jest drugim największym wydobywcą wśród państw OPEC. 

Rynek ropy jest jednak daleki od optymizmu. Na razie opłacalna wielkość wydobycia nadal jest większa, niż światowy popyt, a zapasów ropy nie da się gromadzić w nieskończoność. Analitycy obawiają się również, że w państwach, które zdecydowały się rozluźnić reżim sanitarny dojdzie tego samego, do czego doszło w Niemczech po świętach wielkanocnych - kolejnej fali zachorowań. To oznacza kolejny spadek popytu nawet na tak tanie paliwo. 

Czy w takim razie ceny na stacjach paliw wzrosną? Jeżeli tak to nieznacznie. Cena ropy jest tylko jedną ze składowych ceny benzyny. Pozostałe opłaty: podatki, marże itp. utrzymają się nadal na obecnym poziomie.