Niepewna przyszłość spalarni
- 20 lipca 2020 07:43
- : : autor: AMC

fot. Krystian Krawczyk
Wielu upatruje szans na rozwiązanie problemu z odpadami poprzez ich spalanie w specjalistycznych instalacjach. Taka metoda jest powszechnie stosowana w wielu krajach Wspólnoty. Nie ma dziś województwa, w którym przedsiębiorcy lub samorządowcy nie zgłosiliby zainteresowania budową spalarni.
Jak podkreślali eksperci biorący udział w czerwcowym Szczycie Klimatycznym Togetair 2020, liczba zaproponowanych lokalizacji, gdzie miałyby powstać takie inwestycje przekracza już setkę, co przy ośmiu obecnie funkcjonujących w Polsce zakładach, jest ogromnym przeskokiem. Wybudowanie tak dużej liczby nowych spalarni byłoby też kolosalnym przedsięwzięciem finansowym. Przeszkodą jest też brak wsparcia funduszy UE.
Eksperci zauważyli, że dziś Bruksela odwraca się od spalarni, traktując je jako spuściznę dawnych czasów, gdy nie było jeszcze mowy o gospodarce obiegu zamkniętego, a presja na recykling nie była tak duża. Dlatego też UE stanowczo wyklucza dziś jakiekolwiek dopłaty do spalarni, które w jej ocenie są szkodliwe dla środowiska, bo emitują dużo dwutlenku węgla podczas spalania paliwa z odpadów, w dużej mierze opartego na pochodnych ropy naftowej.
Jak przekonywał Norbert Skibiński, dyrektor ds. rozwoju Veolia Polska, niechęć do Zakładów Odzysku Energii z odpadów resztkowych jest niezrozumiała, ponieważ te bezpieczne i ekologiczne instalacje doskonale sprawdzają się w wielu europejskich krajach.
W jego ocenie transformacja energetyczna sieci ciepłowniczych w kierunku odejścia od spalania węgla, może szczególnie skorzystać na odzysku ciepła z frakcji resztkowych - pozostałości po procesach odzysku i recyklingu, których inne zagospodarowanie oprócz składowania jest niemożliwe. Z jednej strony Zakłady Odzysku Energii pozwoliłyby pozbyć się problematycznych frakcji odpadów, a z drugiej strony instalacje te mogłyby zastąpić dzisiaj funkcjonujące kotły węglowe, zapewniając stabilizację cen ciepła i zagospodarowania odpadów.
- Obalmy ten mit, że do takich nowowybudowanych zakładów trafią zmieszane odpady komunalne. Dziś, nikt nie planuje w Polsce budowy zakładów odzysku energii na zmieszane odpadu komunalne. Najpierw odzyskajmy tyle surowców z odpadów ile możemy, poddajmy je recyklingowi, a to co zostanie potraktujmy jak lokalnie dostępne paliwo dla miejscowej ciepłowni, czy elektrociepłowni – mówił ekspert.
Pytaniem pozostaje, skąd wziąć na to pieniądze. Do tej pory wiele firm promowało model partnerstwa publiczno-prywatnego, w którym gminy podpisywałyby umowy na 20-30 lat ze spółką, gwarantując jej określoną liczbę odpadów, w zamian za stabilną cenę przez wszystkie lata. Jednak dziś, w dobie kryzysu związanego z pandemią i stratami w budżetach samorządów, które będą ciąć wydatki na inwestycje, taki model współfinansowania inwestycji stoi pod znakiem zapytania. Innymi słowy: samorządy będą raczej ciąć na inwestycjach i zaciskać pasa, co może przekreślić szansę na rozbudowę wielu nowych spalarni. Odpowiedzią na ten problem mogą być środki krajowe.
Jak jednak podczas Togetair zwrócił uwagę Jarosław Roliński, dyrektor Departamentu Ochrony Ziemi w NFOŚiGW na takie instalacje będzie miejsce w polskim systemie gospodarki odpadami. Władze funduszu przekonują, że produkcja energii z odpadów jest ekologiczną alternatywą dla dużo bardziej szkodliwego składowania ich na wysypiskach. Podkreślają też, że unijna hierarchia postępowania z odpadami, na którą przeciwnicy spalarni tak często się powołują, nie wyklucza spalania z odzyskiem energii.
Nie należy stawiać spalarni jako alternatywy dla recyklingu. Na polskim rynku brakuje takich instalacji, ale to nie znaczy, że wsparcia zabraknie dla innych metod zagospodarowania odpadów, czyli właśnie ich przetworzenia. Przeciwnicy spalarni przekonują jednak, że to ślepa uliczka, która uderzy w samorządy rykoszetem. Zniechęci do recyklingu, bo gminom łatwiej będzie posłać odpady na ruszt, niż odpowiednio je przetworzyć. A to może oznaczać, że będziemy rok w rok płacić horrendalne kary za niewywiązywanie się z unijnych poziomów recyklingu, do których wciąż jest nam daleko (osiągamy - według różnych szacunków - od kilku do 30 proc., a mamy za cel 50 proc. w tym roku i 65 proc. w 2035 r.).