W Radlinie chcą szybkiego ograniczenia emisji pyłów z hałdy kopalni Marcel
- 17 listopada 2025 13:30
fot. Kamil Czainski/ wikipedia
Mieszkańcy Radlina w woj. śląskim, doświadczający uciążliwości w wyniku emisji pyłów z hałdy kopalni Marcel, domagają się szybkiej poprawy sytuacji - powiedział PAP burmistrz miasta Zbigniew Podleśny. W sobotę doszło do kolejnej dużej emisji i wypadku.
PGG, do której należy kopalnia Marcel w Radlinie, planuje całkowicie zrekultywować hałdę, aby stała się docelowo terenem zielonym. Spółka zastrzega jednak, że będzie to proces złożony i potrwa wiele lat.
W sobotę przed południem miała miejsce kolejna - według mieszkańców i lokalnych władz większa niż zwykle - emisja pyłów z hałdy. Oparzony został pracownik firmy pracującej na zwałowisku.
Jak przekazała rzeczniczka Polskiej Grupy Górniczej Ewa Grudniok, po godz. 10 w sobotę podczas prowadzenia prac rozbiórkowych zapożarowanej hałdy w Radlinie doszło do osunięcia się mas skalnych, w wyniku czego nastąpiło wzbicie pyłu i pary wodnej.
"To spowodowało, że pracownik firmy, który zlewał wodą miejsce prowadzenia prac, uległ wypadkowi" - wyjaśniła Grudniok.
Poszkodowany pracownik firmy wykonującej prace na zlecenie kopalni PGG został z oparzeniami przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala.
Rzeczniczka PGG podkreśliła, że kilkuminutowe wzbicie chmury pyłu i pary wodnej nie spowodowało innego zagrożenia. Plac budowy, na terenie, którego doszło do niebezpiecznego zdarzenia, jest nadzorowany przez firmę Barosz-Gwimet, która prowadzi tam prace.
W rozmowie z PAP burmistrz Radlina przekazał, że zdarzenie wiązało się z dużą emisją pyłu z hałdy do atmosfery i później opadem tego pyłu na znacznym obszarze miasta - zarówno po wschodniej, jak i zachodniej części hałdy.
- Największy opad był po stronie wschodniej, to ulice Rybnicka, Korfantego, Hutnicza. Mieszkańcy przysyłali zdjęcia pokrytych pyłem samochodów. Mówią o pyle, który się wdzierał do mieszkań, wywoływał kaszel. Teraz myją place, podwórka, okna, parapety - zrelacjonował Podleśny.
Podkreślił, że emisje z hałdy są bardzo regularne, jednak sobotnia, przy której nastąpił wypadek, była dłuższa i większa. - W zasadzie nie ma tygodnia, żebyśmy z podobnymi zdarzeniami, być może o mniejszym zasięgu, nie mieli do czynienia - zastrzegł burmistrz.
Wskazał, że emisje te są przedmiotem tarć między mieszkańcami, Urzędem Miasta, starostwem powiatowym, Polską Grupą Górniczą i firmą Barosz-Gwimet. - Mieszkańcy chcą szybkiej poprawy sytuacji, ograniczenia tego pylenia. Kopalnia z kolei chce mieć zapewnioną możliwość pracy - wyjaśnił.