Czesi nadal chcą nam zamknąć Turów? Problemów mniej, ale ciągle są
- 12 grudnia 2025 10:01
- autor: Jarosław Adamski
fot. PGE
Wydobycie w kopalni węgla brunatnego Turów wciąż budzi kontrowersje po czeskiej stronie granicy. Choć kopalnia zaczęła pracować ciszej i pomiary hałasu nie przekraczają limitów Światowej Organizacji Zdrowia, strona czeska koncentruje swoje zarzuty na kwestiach związanych z wodą gruntową.
Czeskie Ministerstwo Środowiska oraz eksperci argumentują, że mimo działań ograniczających hałas i pył, które zostały wprowadzone między innymi w ramach umowy polsko-czeskiej, problem odpływu wody gruntowej dalej pozostaje.
Czesi obawiają się o swoją wodę
Choć polski model hydrogeologiczny został oceniony jako poprawny, Czesi wskazują, że poziom wód podziemnych może w przyszłości nadal spadać i wpływać na zasoby wodne w ich regionie. W efekcie domagają się od Polski przedstawienia aktualnego planu wydobycia oraz dodatkowych działań, które zminimalizują skutki dla wody.
Chodzi przede wszystkim o obawy, że działalność kopalni może prowadzić do obniżenia poziomu wód gruntowych po stronie czeskiej, co ma wpływ na dostęp do wody pitnej dla miejscowych społeczności i ekosystemy. W konsekwencji strona czeska prosi o przedstawienie konkretnych środków zapobiegawczych i planów działań, które mają zabezpieczyć zasoby wodne w przyszłości.
Spór o Turów
To nowy wątek w trwającym od lat sporze o Turów. Konflikt dotyczył już kiedyś hałasu, pyłu i emisji, a jego kulminacją była skarga Czech na Polskę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Teraz, choć kwestie akustyczne wydają się być mniej kontrowersyjne, dyskusja przenosi się na hydrologię i wpływ kopalni na poziom wód gruntowych, temat, który może mieć długofalowe skutki dla relacji polsko-czeskich i dla osób mieszkających przy granicy. Przede wszystkim jednak dla naszego bezpieczeństwa energetycznego.
Grupa PGE, właściciel kopalni i pobliskiej elektrowni planuje wydobycie do 2044 roku.