Pandemia na świecie jak szarańcza

Pandemia postępuje w zastraszającym tempie. Na świecie zdiagnozowano już 1,93 mln przypadków (14 kwietnia, godz. 9.30), a to zaledwie część rzeczywistej skali. Zmarło 119,7 tys. osób. Wyzdrowiało 452,5 tys. Przypadki aktywne to 1,35 mln, w tym 51 tys. pacjentów w stanie ciężkim i krytycznym. Pandemię odnotowano już w 210 krajach.

Eksperci podkreślają, że coraz lepiej wygląda sytuacja w Austrii, Norwegii, Nowej Zelandii i Australii. W tych krajach liczba nowych przypadków systematycznie spada. W Hiszpanii, Włoszech, Niemczech i Francji sytuacja stabilizuje się. USA i Wielka Brytania niebawem osiągną szczyt epidemii.

Jeśli chodzi o statystyki, najgorsza sytuacja jest w Stanach Zjednoczonych. Odnotowano tam już ponad 587 tys. zakażeń, zmarło 23,6 tys. osób. Media donoszą o śmierci pastora z Wirginii, który mimo zakazu dużych zgromadzeń odprawiał msze i namawiał wiernych do udziału w nich.

W Hiszpanii zdiagnozowane przypadki to 170 tys., zmarło tam 17,7 tys. pacjentów. We Włoszech to 159 tys. przypadków i 20,5 tys. zgonów. We Francji: 137 tys. i 14,9 tys. W Niemczech: 130 tys. i 3,2 tys.

Wielka Brytania odnotowała już 88 tys. potwierdzonych przypadków zakażeń, wyprzedzając tym samym w statystykach Chiny. Zmarło tam 11,3 tys. osób. Za zdrowego uznano premiera Borisa Johnsona, który przez kilka dni przebywał na intensywnej terapii londyńskiego szpitala.

Liczba zachorowań szybko rośnie w Rosji. To już ponad 18 tys. przypadków i 148 zgonów. W samej Moskwie zdiagnozowano kilkanaście tysięcy zakażonych. Tamtejsza administracja nakazuje zamknięcie się w domach i wprowadza przepustki dla osób, które muszą korzystać z samochodów. Ograniczana jest także działalność kolejnych firm.