Skutki pandemii nie ominą energetyki
- 25 kwietnia 2020 09:47
- : : autor: Aldona Minorczyk-Cichy
Aleksandra Gawlikowska-Fyk, kierownik projektu Elektroenergetyka w Forum Energii, w rozmowie z portalem netTG.pl opowiada o skutkach pandemii dla energetyki.
- Jaka przyszłość czeka sektor energetyczny po pandemii? Kto zyska, kto straci?
- Teraz pojawiają się problemy z niewypłacalnością odbiorców, możliwymi bankructwami, spada zapotrzebowanie na moc. Firmy energetyczne sygnalizują problemy z realizacją inwestycji – i tych konwencjonalnych, i tych w odnawialne źródła energii. Do tego nie zniknęły „stare” wyzwania – konieczność ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, odbudowa i dywersyfikacja mocy wytwórczych, czy restrukturyzacja górnictwa. Przed nami czas podejmowania strategicznych decyzji, także w odniesieniu do tego, które obszary energetyki należy wspierać ze środków publicznych. W Forum Energii uważamy, że energetykę trzeba wspierać, ale tylko taką, która będzie skokiem do przodu – zdigitalizowaną, zdecentralizowaną i zdekarbonizowaną. Taka energetyka może stać się kołem zamachowym gospodarki oraz narzędziem wyrównywania szans.
- Co z unijnym Zielonym Ładem? Czy będzie kontynuowany w założonym tempie? Czy też możemy się spodziewać opóźnienia i zmian?
- Nie ma już wątpliwości, że odbudowa całej gospodarki UE będzie silnie powiązana z celami neutralności klimatycznej. Dlatego pewne elementy Europejskiego Zielonego Ładu będą teraz szczególnie istotne – te dotyczące finansowania transformacji i odbudowy gospodarczej. Jeszcze w kwietniu ma pojawić się zmodyfikowana propozycja nowego budżetu unijnego. Priorytetowo mają być traktowane także kwestie związane z ETS, sieciami transeuropejskimi, morską energetyką wiatrową czy tzw. falą renowacji. Trwają prace nad Funduszem Sprawiedliwej Transformacji – w Parlamencie Europejskim padły nawet pomysły jego zwiększania z 7,5 mld do 17,88 mld euro. Pozostałe inicjatywy będą przesunięte w czasie. Nie jest jeszcze jasne, co z pomysłem podniesienia celu redukcji emisji gazów cieplarnianych na 2030 r. z obecnych 40 proc. do 50 proc. lub nawet 55 proc. Pamiętajmy jednak o tym, że kryzys klimatyczny nie zostanie wymazany przez pandemię koronawirusa, a unijne ambicje zostaną co najwyżej odłożone na kilka miesięcy.
- Czy górnictwo węgla kamiennego i brunatnego – polskie i na świecie – może być swoistym „beneficjentem” pandemii?
- Od początku roku węgiel na światowych rynkach staniał o kilkanaście procent. Popyt nie spadł tak drastycznie jak w przypadku ropy czy gazu, ale pesymistyczne prognozy gospodarcze nie wróżą szybkiego powrotu do drogich surowców. W Polsce spada zapotrzebowanie na moc, w porównaniu z rokiem ubiegłym jest niższe o ok. 15 proc. W konsekwencji elektrowniom potrzeba coraz mniej węgla, a przecież już i tak spora jego część jest składowana na zwałach. Problemy górnictwa węgla kamiennego czy brunatnego nie skończą się z powodu pandemii, a raczej się pogłębią – to widać w Polskiej Grupie Górniczej. Dlatego trudno mi wyobrazić sobie jak, w obecnych warunkach, ten przemysł miałby być beneficjentem pandemii. Potrzebna jest mądra restrukturyzacja – zaplanowana i rozłożona na lata, inaczej górnictwo trzeba będzie ratować, ale teraz ratujemy przecież niemal całą krajową gospodarkę.
- Czy ceny energii po pandemii wzrosną?
- Średnie ceny energii elektrycznej na giełdzie są rekordowo niskie (130 zł/MWh), obniżają się już od sierpnia ubiegłego roku, ale znaczne spadki to efekt wyhamowania gospodarki. Jednak w kontraktach terminowych na rok 2021 czy 2022 ceny hurtowe przekraczają poziom 200 zł/MWh. Niskie ceny są więc wynikiem bieżącej sytuacji, ale przyczyny strukturalne – wpływ cen węgla, uprawnień do emisji CO2, czy niskiej konkurencji na polskim rynku – na razie się nie zmieniają. Pamiętajmy też, że już niedługo, od października tego roku, odbiorcy będą płacić nową opłatę mocową.