Szarańcza równa się głód

Szarańcza od kilku tygodni pustoszy Afrykę. Najgorsza sytuacja jest w Somalii, gdzie ogłoszono stan wyjątkowy. Owady pojawiły się też w Kenii, Sudanie, Dżibuti i Erytrei. Zdaniem ONZ, jeśli sytuacja nie zostanie opanowana, głód może grozić aż 10 mln osób. Aby zwalczyć szkodniki potrzeba wydać na opryski 80 mln dolarów. Są one jedynym skutecznym sposobem na pozbycie się owadów.

Według naukowców, w jednym kilometrze kw. roju może być nawet 150 mln owadów. Tylko w ciągu jednego dnia są one w stanie zjeść tyle co 35 tys. osób. Tymczasem jeden z rojów zaobserwowanych w północno-wschodniej Kenii miał 60 km długości i 40 km szerokości!

Mimo, że dotknięte plagą kraje zaangażowały w jej zwalczanie wojsko, nie radzą sobie z problemem, który pojawił się w grudniu 2019 r., gdy owady zostały przyniesione przez cyklon i natrafiły na warunki sprzyjające do rozmnażania: deszcz i wysoką temperaturę.

ONZ przypomina, że w latach 2003-2005 podobna plaga owadów dotknęła 20 krajów Afryki Północnej i zanim została zatrzymana, spowodowała straty w zbiorach w wysokości ponad 2,5 mld dol.

Szarańcza występuje na stepach i półpustyniach Eurazji, Afryki i Australii. W Polsce pojawia się rzadko. Żyje w fazie samotnej lub stadnej. W fazie stadnej migruje w ogromnych skupiskach, składających się z milionów osobników. Wędruje na północ – przy sprzyjających warunkach pojawia się nawet w Sztokholmie i Permie. Pokonuje dystans do 2 tys. km. Pożera uprawy, jakie spotyka na swojej drodze.