Pożar w elektrowni atomowej na Białorusi. Co nam grozi?
- 13 lutego 2020 12:54
- : : autor: PARA
Pożar w białoruskiej elektrowni atomowej 200 km od polskiej granicy potwierdziły oficjalnie białoryuskie władze. Do pożaru doszło... 9 miesięcy temu, jednak dopiero teraz Mińsk zdecydował się wydać oświadczenie.
Pożar w białoruskiej elektrowni atomowej nazywany był do tej pory tajnym incydentem. Miało do niego dojść w maju, na terenie Białoruskiej Elektrowni Jądrowej w Ostrowcu przy granicy litewskiej. Według cytowanego przez rosyjską agencję Interfax oświadczenia białoruskiego Ministerstwa Energii nie doszło do uszkodzenia sprzętu ani konstrukcji budynków.
Białoruska Elektrownia Atomowa w Ostrowcu jest położona na północny wschód od Grodna, około 200 km od polskiej granicy. Od kilku lat jest w fazie budowy, a w tym roku ma być uruchomiony jej pierwszy blok, który pierwotnie miał działać już w ubiegłym roku. Od listopada 2019 r. są prowadzone jego testy. Rozruch drugiego bloku zaplanowano na 2021 r. a całkowite koszty budowy są szacowane na 11 mld. dolarów.
Pierwsze informacje o pożarze w elektrowni atomowej pojawiły się w internecie w sierpniu 2019 r. na kanale Nexta w bezpiecznym komunikatorze Telegram. Białoruski bloger sugerował, że w wyniku pożaru pojawiła się groźba napromieniowania.
Władze białoruskie incydent utajniły. Obecnie tłumaczą, że powodem pożaru była nieostrożność jednego z pracowników - miał zapalić papierosa przy wiaderku ze starą farbą. która zajęła się ogniem i spowodowała zadymienie. Nieodpowiedzialny pracownik i jego przełożony oczywiście już na budowie nie pracują, a incydent, według ministra Michaiła Michajuka, nie spowodował zagrożenia ani dla sprzętu, ani dla konstyrukcji samej elektrowni. Minister stwierdził również, że przy ocenie skutkw incydentu kierowano się wytycznymi Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, zgodnie z którymi takie zdarzenie nie wymagało natychmiastowego informowania opinii publicznych.
Czy Polsce grozi skażenie w związku z pożarem w elektrowni w Ostrowcu? Wbrew sugestiom białoruskiego blogera - raczej nie. Gdyby doszło do skażenia radioaktywnego, pierwsi alarmowaliby Litwini. Elektrownia w Ostrowcu leży bowiem zaledwie 50 km od Wilna. Również polskie placówki nie odnotowały w maju wzrostu promieniowania.