Chińskie turbiny na polskim morzu? Unia Europejska zmaga się z konkurencją
- 22 października 2025 09:34
- autor: Jarosław Adamski

fot. pixabay
Europejskie władze i eksperci coraz ostrzej komentują napływ chińskich turbin wiatrowych na rynki offshore, w tym także na wody przybrzeżne Polski. Choć sama obecność tych instalacji stanowi element transformacji energetycznej, pojawiają się poważne sygnały, że może ona nieść ze sobą także zagrożenia dla bezpieczeństwa i konkurencyjności.
Wsparcie przemysłowi wiatrowemu w Unii Europejskiej ma zapewnić nowa dyrektywa Net-Zero Industry Act. Tyle, że i na tym polu chińskie firmy potrafią się poruszać.
Co się dzieje?
Chińscy producenci turbin wiatrowych umacniają swoją pozycję globalną. W 2024 roku zainstalowali niemal 80 GW nowych mocy wiatrowych, co jest wynikiem pięciokrotnie wyższym niż w całej Europie. W tym kontekście coraz silniej brzmią ostrzeżenia: chińskie technologie mogą trafiać również na europejskie farmy wiatrowe, co stawia pytania o ich pochodzenie, polityczne zależności i techniczne standardy.
W Niemczech, na przykład, rządowy raport alarmuje, że turbiny pochodzące z Chin mogą zostać wykorzystane jako narzędzie politycznego nacisku, m.in. poprzez zdalne ich wyłączenie lub zbieranie wrażliwych danych. W reakcji na to, europeoskie firmy wiatrowe domagają się ograniczeń dla chińskich dostawców, argumentując, że subsydiowana produkcja w Chinach zaniża ceny i zaburza warunki konkurencyjne w UE.
A Polska? Bałtyk i perspektywy
Dla Polski, która planuje rozwój morskiej energetyki wiatrowej na Morzu Bałtyckim, takie informacje są istotne. Polska ma duże plany w tym zakresie, m.in. realizację farm o dużej mocy i przekształcenie Bałtyku w hub wiatrów morskich. W takim kontekście pojawienie się chińskich turbin lub komponentów może rodzić pytania o bezpieczeństwo dostaw, technologię, wpływ na lokalny łańcuch dostaw i utrzymanie jakości lokalnej produkcji.
Jak sobie z tym poradzić? Unia Europejska oraz producenci z Kontynentu opracowują nową strategię.