Kliny powietrzne w miastach to łakome kąski dla deweloperów
- 21 stycznia 2020 08:56
- : : autor: Aldona Minorczyk-Cichy

fot. Bartłomiej Szopa
Skąd się bierze smog? Na pewno nie tylko z powodu ogrzewania węglem. Powodów jest wiele. Większości z nich sami jesteśmy winni, chociaż nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Zabudowaliśmy kliny przewietrzające nasze miasta. Pod tym względem mamy zdecydowanie mniej wyobraźni, niż ich budowniczowie.
Kiedy miasta zaczęły się rozrastać, a ceny gruntów poszybowały do góry, łakomym kąskiem dla deweloperów okazywały się nie tylko tereny chronione ze względu na możliwe występowanie rzek z brzegów i podtopienia, ale i te leżące w obszarach korytarzy przewietrzających.
Czym są kliny przewietrzające? To pasy zieleni i wolnej przestrzeni pozwalające na swobodny przepływ powietrza. Gęsta zabudowa, zabudowywanie naturalnych korytarzy napowietrzających spowodowały zmniejszenie naturalnego nawiewania świeżego powietrza i wywiewania zanieczyszczeń poza miasta, aglomerację.
Przykład zaniechań to Warszawa. Na początku XX wieku zaprojektowano tam 9 klinów napowietrzających. Do tej pory niezabudowany został tylko jeden – koryto Wisły. Deweloperzy mają w stolicy dużą siłę przebicia. W najgorszym stanie jest korytarz mokotowski oraz bemowski i wzdłuż Alei Jerozolimskich. Warszawiacy narzekają na smog i winą za niego obarczają kopciuchy i auta. Tymczasem to nie jedyne powody. Chcą nowych osiedli, centrów handlowych, ale płacą za to gorszym przewietrzaniem miast. Podobnie dzieje się w innych rejonach kraju, np. w Krakowie. Powód to krótkowzroczność, by nie powiedzieć - pazerność niektórych samorządów.
Monika Fronczak z Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej w opublikowanej w czerwcu 2018 r. pracy pt. „Kształtowanie struktur urbanistycznych na terenach zagrożonych smogiem i zanieczyszczeniem powietrza” pisze: „Samorządowcy, którzy sprawują pieczę na danym terenie, muszą zagwarantować mieszkańcom jak najlepsze warunki do życia (...). Jednakże coraz częściej zdarza się, że postępująca urbanizacja przekracza możliwości bezpiecznego funkcjonowania siedliska w ekosystemie. Problem ten pojawia się najczęściej w obrębie struktur miejskich, gdzie wskaźniki skażenia powietrza przekraczają normy. Brak wystarczającej kontroli nad rozrastaniem się oraz funkcjonowaniem przemysłu, nieprzemyślane pozwolenia na inwestycje, źle rozplanowana komunikacja czy też niewielka wiedza mieszkańców w temacie ekologii to podstawowe błędy, które najczęściej są powodami pojawienia się zanieczyszczenia powietrza. W rezultacie jednostka urbanistyczna bierze czynny udział w procesie degradacji własnego terytorium, co bezpośrednio wpływa na jakość życia społeczeństwa”.
W większości miast zabudowaliśmy korytarze przewietrzające. Czy da się to naprawić? Wyburzenia nie wchodzą w grę. Zdaniem naukowców pomóc może przyroda, a konkretnie budowa systemów zieleni i sterowanie dzięki nim ruchami powietrza wewnątrz miasta. Np. park, skwer - ma niższą temperaturę niż strefa zabudowy. Dzięki temu powietrze wprawiane jest w ruch i jest wymieniane. Świadome ukształtowania zieleni, regulacja wysokości budynków i ich ustawienie do kierunków świata powodują, że można sterować ruchami powietrza.
Monika Fronczak przywołuje przykład Krakowa, miasta o niskim procencie udziału zieleni miejskiej, które opracowuje plan zagospodarowania przestrzennego bulwarów Wisły, które mają pozostać głównym korytarzem przewietrzania miejskiego oraz miejscem rekreacji dla mieszkańców.
- Miasto wszczęło również wiele akcji promocyjnych polegających na sadzeniu drzew oraz rozdawaniu roślin doniczkowych. Ruch oparty na ochronie terenów zielonych w mieście jest bardzo popularny – Stowarzyszenie Łąk Nowohuckich staje coraz częściej w obronie terenów ważnych dla krajobrazu miasta. Aktywność społeczna takich organizacji i ich świadomość działania intensywnie pogłębia wiedzę na ten temat wśród mieszkańców – pisze Fronczak.
Przytacza też przypadek miasta Czandigarh, które wykorzystuje ukształtowanie terenu, by zminimalizować problem smogu.
- Miasto to od dawna boryka się z intensywnym zanieczyszczeniem powietrza. Ratunek miały przynieść analizy wietrzenia miejskiego oraz wpływ lokalnych wiatrów na wymianę powietrza. Okazało się, że wiatr górski pomaga w szybkim rozproszeniu dymu i innych cząstek stałych w powietrzu nad miastem – pisze Monika Fronczak.