Londyński smog 68 lat temu w ciągu niespełna tygodnia zabił 12 tys. osób
- 22 stycznia 2020 10:10
- : : autor: Aldona Minorczyk-Cichy
Dlaczego pod koniec 1952 r. żółto-czarna, toksyczna mgła w Londynie zebrała śmiertelne żniwo? Od 5 do 9 grudnia w mieście wręcz nie dało się oddychać. Szpitale były pełne głównie osób starszych i dzieci z ostrą niewydolnością dróg oddechowych. Szacuje się, że w ciągu krótkiego czasu od smogu i w wyniku powikłań zmarło aż 12 tysięcy osób!
Przyczyną powstania tego smogu był gwałtowny wzrost stężenia pyłu zawieszonego (PM 2.5 i PM10) oraz dwutlenku siarki, połączony z jednoczesnym wystąpieniem specyficznych warunków atmosferycznych, czyli tzw. inwersji temperatur, uniemożliwiających rozproszenie zanieczyszczeń i powodujących zatrzymanie szkodliwych substancji na poziomie budynków mieszkalnych. To zdarza się także w Polsce, na szczęście o zdecydowanie mniejszym natężeniu.
Smog londyński to smog siarkowy. Występuje zazwyczaj w tzw. okresie grzewczym w klimacie umiarkowanym w dużych miastach. W Polsce np. w Katowicach, Rybniku, Krakowie, Warszawie, Wrocławiu.
Nie wiedzieli własnych stóp
Na początku grudnia 1952 r. w Londynie pojawiła się dusząca mgła. Szpitale nie nadążały z przyjmowaniem chorych. Z powodu ograniczonej do minimum widoczności, było też więcej wypadków komunikacyjnych, momentami ludzie nie widzieli własnych stóp. W ciągu pierwszych pięciu dni zmarły 4000 osób, w późniejszym okresie kolejne 8000. Zabił ich znajdujący się w powietrzu kwas siarkowy. Był efektem spalania węgla złej jakości. Temperatury spadły, złapał silny jak na Wielką Brytanię mróz, więc Londyńczycy ogrzewali się na potęgę. Intensywniej pracowały też elektrownie i ciepłownie w mieście i wokół niego. Sytuację pogorszyło pojawienie się mgły.