Z retencją radzimy sobie bardzo słabo
- 4 lutego 2021 14:55
- : : autor: AMC
Pomimo zmian klimatu i obniżania się w Polsce poziomu wód gruntowych nie opracowano jednolitej strategii zagospodarowania wód opadowych i roztopowych. Co prawda miasta dostrzegały tę problematykę, jednak głównie w kontekście ochrony lokalnej infrastruktury przed negatywnymi skutkami powodzi i podtopień. W inwestycjach przekładało to się na rozbudowę sieci kanalizacji deszczowej, a w mniejszym stopniu dotyczyło budowy zbiorników retencyjnych - informuje Najwyższa Izba Kontroli.
NIK zwraca także uwagę na nienajlepszą współpracę PGW Wody Polskie z gminami miejskimi w zakresie przekazywania danych o pozwoleniach, wskutek czego nie wszystkie gminy naliczały opłaty za zmniejszenie retencji.
- W Polsce w wyniku postępującej urbanizacji już 23 mln osób żyje w miastach. Powstające w miastach osiedla, biurowce czy galerie handlowe, pochłaniają niemal każdy wolny skrawek ziemi. W konsekwencji opady atmosferyczne, na skutek zmian klimatycznych w ostatnich latach bardzo gwałtowne, nie mają jak wsiąkać w grunt - spływają po wyasfaltowanych ulicach i wybetonowanych chodnikach wprost do kanalizacji miejskiej. W efekcie ok. 70 proc. tych wód jest bezpowrotnie tracona, gdyż systemami kanalizacji odprowadzana jest do rzek, a następnie mórz - czytamy w raporcie NIK.
Wyrazem nowego podejścia do zagospodarowania wód opadowych i roztopowych miała być uchwalona w 2017 r. ustawa Prawo wodne. Zawarte w niej instrumenty finansowe miały m.in. zachęcać do zmian w istniejących systemach odprowadzania wód opadowych i roztopowych.
Przeprowadzona kontrola w PGW Wody Polskie oraz w 18 miastach wykazała, że nie opracowano dotychczas jednolitej strategii dotyczącej zagospodarowania wód pochodzących z opadów atmosferycznych. To zaś ma kluczowe znaczenie dla przeciwdziałania skutkom działalności człowieka, zwłaszcza na terenach zurbanizowanych.