Morskiej energetyce wiatrowej brakuje kadr
- 26 lipca 2021 09:54
– Zakładając budowę pierwszych farm już w 2023–2024 roku, przybywałoby nam około 1 GW rocznie. Jest to jak najbardziej wykonalne, już dzisiaj widzimy ogromne zainteresowanie inwestorów, ale to będzie wymagać ogromnego zaangażowania. Później, przyjmując za cel 11 GW do 2040 roku, byłoby to ok. 500 MW rocznie, co tak naprawdę może być nawet poniżej naszych możliwości – ocenia ekspert ILF Consulting Engineers Polska.
Rząd zakłada, że stopniowe odchodzenie od węgla (do poziomu 37,5 proc. w 2030 roku i 28 proc. dekadę później, w bardziej realnym scenariuszu wysokich cen uprawnień do emisji CO2) będzie równoważone nie tylko energią płynącą z farm wiatrowych na Bałtyku. W 2033 roku ma też zostać uruchomiony pierwszy blok elektrowni jądrowej o mocy ok. 1–1,6 GW. Kolejne mają być wdrażane co dwa–trzy lata, a cały program jądrowy zakłada w sumie budowę sześciu takich bloków. Zdaniem eksperta taki scenariusz jest realny, ale tu wyzwań jest znacznie więcej niż w przypadku offshore.
– Potrzebna jest całkowita mobilizacja, żeby mogło się tak stać. W Polsce nie ma doświadczeń z równie dużymi obiektami, a praktyka ostatnich lat pokazuje, że projekty tego typu nie przebiegają tak szybko, jak nam się wydaje. W tej chwili nie mamy nawet wybranej lokalizacji dla pierwszej elektrowni i dopiero zaczyna się rozmawiać o kolejnych. O ile budowa pierwszej elektrowni atomowej w 2033 roku jest możliwa, o tyle osiągnięcie celu 6–9 GW w energetyce jądrowej do 2040 roku jest już mało realne, chyba że na realizację tego projektu zostanie położony naprawdę duży nacisk – podkreśla Mariusz Wójcik.