Obligo giełdowe – nie czas na gwałtowne ruchy
- 24 lutego 2021 11:20
- : : autor: Joanna Maćkowiak-Pandera, Aleksandra Gawlikowska-Fyk
Polski rynek wytwórców energii elektrycznej jest bardzo skonsolidowany, dominują na nim duże podmioty: PGE, Enea i Tauron. Tylko te trzy przedsiębiorstwa mają ponad 60 proc. mocy zainstalowanych i odpowiadają za 70 proc. energii wprowadzonej do sieci. W ostatnich latach liczba graczy zmniejszyła się. W 2018 r. z Polski wycofał się EDF, a jego aktywa przejęła PGE. Udział w rynku zmniejszył także ZE PAK, a niedawno Orlen przejął Energę. To wyhamowało wieloletni trend spadkowy wskaźników koncentracji liczonych dla polskiego rynku, zmniejszając konkurencję.
Na tym nie kończą się procesy konsolidacyjne w Polsce – szykuje się wydzielenie aktywów węglowych do jednego podmiotu w związku ze zmianami w PGE i Tauronie. Konkurencja na rynku maleje, a to znaczy, że obligo nadal jest potrzebne.
Czy zniesienie obligo podniesie ceny?
Przemysł i inni odbiorcy nie dość, że obciążeni kosztami opłaty mocowej, bijącymi rekordy cenami CO2, skutkami lockdownu – zapłacą również za ten eksperyment. Już teraz hurtowe ceny energii mamy najwyższe w regionie. Zniesienie obliga ten problem pogłębi. Pamiętać trzeba również, że 100 proc.obligo zostało wprowadzone 2,5 roku temu jako remedium na szybko rosnące wówczas ceny prądu.
Pomysł pozbycia się obliga pochodzi ze spotkań rządu w sprawie górnictwa. Likwidacja obliga to wyrafinowana forma wsparcia górnictwa: spowoduje wzrost cen energii, a to przełoży się na zmiany w tzw. merit order. W efekcie do systemu wejdą droższe jednostki węglowe, które ze względu na wysokie koszty pracują obecnie niewielką liczbę godzin i tracą z tego powodu przychody. Spalimy więcej węgla. I wyemitujemy więcej CO2.