Czy OZE zmieni się po pandemii?
- 14 kwietnia 2020 13:52
- : : autor: Ryszard Parka
Czy energetyka oparta o źródła odnawialne zmieni się po pandemii koronawirusa? Wiele wskaźników daje prawo do takiego wniosku. Jednak OZE, zwłaszcza w Azji i Europie nadal raczkuje.
Polska branża odnawialnych źródeł energii przekonuje, że to właśnie OZE będzie branżą, która rozwinie się najszybciej i najefektywniej po zduszeniu pandemii koronawirusa. Jest w tym sens: farmy wiatrowe i słoneczne pracują od momentu ich postawienia. Nie wymagają rozruchu, ani aumulacji.
A jednak to istniejące elektrownie węglowe, gazowe i atomowe zostały ocenione jako niezbędne źródła energii dla wybudzonego z koranawirusowego letargu przemysłu.
Faktycznie - rozruch po pandemii będzie wymagał stabilnych mocy i przewidywalnych przepływów. Tu energia oparta o słońce i wiatr byłaby zbyt zawodna. Ale dla zasilania domów ta sama energia wystarczy.
Z oceny spadku zapotrzebowania na moc w europejskich fabrykach wynika, że od 10 do 20 proc. odbiorców energii stanowią duże zakłady produkcyjne. reszta to miasta i odbiorcy prywatni. Mniej zinstytucjonalizowani, łatwiejsi do obsłużenia przez branżę OZE, poszukujący oszczędności - w naturalny sposób będą dążyć do budowania własnych instalacji wiatrowych i słonecznych.
Ale nie tylko. - Chcielibyśmy stworzyć miasto o zamkniętym obiegu energii - mówi Paweł Okrasa, burmistrz Wielunia. - Nie w oparciu o wiatraki, ale o bioenergię pozyskiwaną z miejskiego składowiska.
Burmistrz Okrasa wiatraki ma tuż za granicami miasta. Twierdzi, że ich efektywność pozostawia wiele do życzenia. Natomiast energetyka oparta o biogaz, pozyskiwany z miejskiego składowiska odpadów w przypadku Wielunia może się sprawdzić. Ba, dzięki takiemu rozwiązaniu poprawi się jakość powietrza w mieście i wzrośnie zadowolenie jego mieszkańców. To nie same obietnice wyborcze, a wnioski z pracy naukowej burmistrza.
Czy sektor OZE rzeczywiście skorzysta na pandemii? Wygląda, że tak. Mieszkańcy Europy coraz częściej skłaniają się ku mikroinstalacjom energetycznym. I nie chodzi wyłącznie o oszczędności, a o niezależność energetyczną, wynikającą z obaw o wydolność krajowych systemów dostawy mocy.
Energetyka zawodowa nie upadnie. Ale będzie coraz mocniej naciskana przez OZE, które tworzą nie tylko rynek zielonej energii i nie tylko definiują sposób życia, ale również uniezależniają gospodarstwa domowe od zinstytucjonalizowanych dostaw energii. Zwłaszcza w czasach, kiedy pewność dostaw energii może spadać.